Friday, 18 June 2010
Perm i Jekaterinburg
18/06/2010
Dni mijaja w bardzo szybkim tempie. Tyle sie dzieje ze
trudno znalezc chwile czasu by siasc i spisac wszystko.
Droga z Niznego Nowogrodu byla bardzo przyjemna. dostalismy
czysta posciel a konduktorka dopilnowala bysmy mogli spac
wygodnie. Mielismy dwoch towarzyszy w przedziale Borysa i
Sasze. Pierwszy starszy - profesor nauk scislych a drugi
nauczyciel metaloznawstwa. Oczywiscie nie znali dobrze
angielskiego a my rosyjskiego ale jakosudalo nam sie
dogadac mieszajac jeszcze w pule jezykow hiszpanski i
niemiecki. Podroz byla bezstresowa wypelniona licznymi
rozmowami, wycieczkami do samowaru i wagonu restauracyjnego
po buleczki.
W Perm bylismy spoznieni jakies 40 min. Na peronie czekala
juz na nas Petra - kolezanka Bartka, ktora poznal na
wymianie studenckiej we Wiedniu. Zarazpotem dolaczyla do
nas nasza gospodyni - Maria. Zostawilismy u niej w pracy
plecaki i wybralismy sie na wycieczke po miescie. Miasto
chociaz ladne i schludne nie posiadalo wielu starych
budowli. Podczas pobytu w Perm spotkalismy sie ponownie z
Tina i Christina, ktore dojechaly do Perm dzien pozniej.
Wspolnie wybralismy sie do skansenu w pobliskiej
miejscowosci. Troche stracha sie najadlam kiedy bankomat
zaczal odmawiac mi wydania pieniedzy ale nastepnego dnia
zauwazylismy ze bankomaty dzialaja w kratke i np ten ktory
nie wydawal mi pieniedzy - wydawal Bartkowi i vice versa.
Mam nadzieje ze znajomi sie nie obraza, ale znalezienie
pocztowek to istny koszmar. Ponoc miasta nie maja
praktycznie zadnych turystow i zdecydowaly sie chyba z tego
wzgledu nie drukowac pocztowek. W Perm nie udalo sie ich
nigdzie znalezc tak samo jak i w Jekaterinburgu. Nawet
miejscowi mowili, ze nigdzie ich nie ma wiec sie poddalismy
liczac ze moze uda sie cos znalezc w Nowosibirsku.
Rosyjska poczta jest dosc osobliwa. Cos takiego jak kolejka
nie obowiazuje gdyz kazdy sie wpycha z kazdej strony albo
wciska avizo przez okienko by pracownik wlasnie ich
obsluzyl. Z tego co opowiadala nam Petra - poczta to jest
jedyne miejsce, ktore sprawilo ze zaczela psioczyc na
Rosje. Petra pokazala nam miejsce swojej pracy -
Uniwersytet Techniczny - jako obcokrajowcy musielismy
wczesniej uzyskac przepustki. Uniwersytet wygladal na
bardzo stary a korytarze mial dokladnie takie same jak w
akademiku studneckim w budynku Poczty Glownej w Gdansku.
Petra, ktora jest austriaczka czy sie rosyjskiego i jako
nauczycielka uczy niemieckiego na uniwersytecie w ramach
4-ro miesiecznego programu ala wymiany. Tutaj musze z
miejsca podziekowac jej za liczna pomoc w tlumaczeniu i
porad a takze za wszystkie smakolyki jakimi nas
podkarmiala.
Nasi gospodarze Maria i Viktor rowniez okazali sie byc
bardzo goscinni. W prezencie dalismy im butelke whiskey ale
jakos nie wygladali na szczesliwych z tego powodu. Dopier
nastepnego dnia domyslelismy sie ze oni poprostu nie pija
alkoholu zbyt czesto. Podczas kolacji rozlali kieliszki
wodki - bardzo rzakiej bo wylkonanej na zamowienie w scisle
limitowanej edycji. Ponic dopijali ta butelke przez
ostatnie 4 lata a jeszcze zosalo im z 1/6 butelki.
W ostatni wieczor gralismy w Jenge z rosyjskimi zadaniami
do wykonania lub czytalismy szybko teksty majace lamac
jezyki rosjanom. W ostatni dzien zostawilismy znowu plecaki
w pracy naszych gospodarzy i pojechalismy odwiedzic Petre w
jej akademiku. Wlasnie, zapomnialabym o koledze Petry,
ktory pochodzi z niemiec i dolaczyl do nas w trakcie naszej
celebracji urodzin Bartka w restauracji. Oj wiele sie
dzialo i tylko mam co chwile kolejne przeblyski tego co sie
dzialo. Urodziny Bartka, restauracja gdzie siedzi sie na
lozkach, pyszne pierozki w wielkosci uszek, ogladanie
krotkometrazowych animacji wykonanych przez rosyjskich
studentow, zabawy z swinka morska gospodarzy. DOstalismy
tez od nich monety z czasow ZSRR.
Jekaterinburg zaskoczyl nas swoja europejskoscia.Ludzie
tutaj wygladaja bardzo europejsko, tak samo jak i cale
miasto, ktore jest przesliczne. Tutaj naszym gospodarzem
okazal sie Sasza - mlody chlopak, ktory sam wczesniej
podrozowal i przez pol roku zyl w Indiach. Tutaj tez
popelnilismy male faux pas - (nie gwarantuje poprawnej
pisowni). Sasza wyglada na luzaka - z wygladu i sposobu
zachowania bardzopodobny do mojego kolegi "Wieprza".
Dalismy mu z Bartkiem w prezencie kieliszek i mala
buteleczke Whiskey. Dopiero na drugi dzien okazalo sie ze
on zupelnie nie pije alkoholu. Sasza jednak nadalnam niezle
tempo. W niecale dwa dni zwiedzilismy prawie cale
miasto.BYlismy nawet w muzeum wojennym, obejrzelismy
roznego rodzaju czolgi i inne dzialka. Zaprowadzila nas do
Uzbekistanskiej restauracji, kawiarni wygladajacej jak woz
strazacki do kazdego zakatka miasta, sam przy tym spalil
sie na sloncu z tego calego chodzenia. Na razie tyle -
jeszcze wroce do Jekaterinburga w nasteonym wpisie jak bede
miec czas w pociagu. Teraz czas spac bo za kilka godzin
trzeba wstawac na kolejny pociag.
Buzka
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Urszulko nie zawracaj sobie głowy pocztówkami. Twoje zdjęcia są lepsze od pocztówek, bo są naturalne i niekoloryzowane. Życzymy Tobie i Bartkowi spokojnej dalszej podróży :-)
ReplyDeleteWidzę, że coraz ciekawiej. Proszę o więcej relacji na temat tego jak sama Rosja wygląda, gdzie przerastają Europę, a w czym mają gorzej.Drogi i koleje na poziomie? Jak w miastach infrastruktura wygląda? Jak wasi gospodarze żyją? Nie w sensie czy mają telewizory i lodówki, ale czy życie przeciętnego Rosjanina różni się znacząco od przeciętnych Europejczyków? Chętnie bym poczytał, które stereotypy o tym kraju są prawdziwe, a które nie...
ReplyDeleteMiasta wygladaja dosc monumentalnie, wygladaja jak Polska lat 90. Nasi gospdarze zyja dobrze chociaz skromnie. W Moskwie mieszkanie Mariny bylo bardzo skromne ale to dlatego, ze sama duzo podrozuje i chce sie wyprowadzic z Moskwy. W Niznym Nowogrodzie mieszkanie wynajmowane przez mloda pare nie rozni sie od tego w Polsce. W Perm mlode malzenstwo bylo w trakcie remontu swojego mieszkania wiec wiele nie moge powiedziec na ich temat. W Yekaterinburgu gospodarz mieszkal sam i mieszkanie wygladalo na zadbane ale tez skromne bo mieszkal sam a mezczyzni nie dekoruja zbytnio swoich mieszkan. Teraz mieszkamy i dziewczyny w Nowosybirsku i u niej mieszkanie jest na wysokim poziomie - tez mieszka sama. Podkresle ze wszyscy pracuja i wydaje sie ze zarabiaja wystarczajaco bo tez duzo podrozuja. Julia - nasza obecna gospodayni w przeciagu ostatnich 5 lat wyjezdzala wielokrotnie do wielu krajow swiata w tym Australii wielokrotnie do Egiptu, Niemiec, Francji. Rosja jest krajek kontrastow i CI ktory mieszkaja w miastach maja dosc dobry standard zycia. Z tegoc o sie dowiedzielismy to dopiero wioski roznia sie wiele od tych w europie.
ReplyDelete