Tuesday 29 June 2010

Mongolia






























Podroz miedzy Irkuckiem a Ulan Bator byla dosc niezwykla. Towarzyszami naszej podrozy w przedziale byla starsza para z Londynu. Bardzo wiele dowiedzielismy sie o historii tego starszego panstwa, ktorzy poza swoja normalna praca sa rodziona zastepcza i w sumie odchowali juz 50cioro dzieci. W rozmowach suto zakrapianych alkoholem przewozonym przez naszego angielskiego znajomego, towarzyszyl nam Fin Martu - muzyk kapeli metalowej. Babuszka, ktora pilnowala wagonu tylko dwa razy przychodzila nas uciszyc.
Przekroczenie granicy bylo dla mnie dosc trudne gdyz przez caly proces - ktory trwal okolo 6h, nie wolno bylo korzystac z toalety. Tak tez z tego calego wydarzenia pamietam, ze musialam trzymac, a uwierzcie mi, ze niekiedy bylo bardzo trudno.
Jak tylko przyjechalismy do Ulan Bator, spotkalismy sie z dosc milym zjawiskiem. Bardzo duzo osob mowi tutaj po angielsku. Juz na dworcu wiele osob proponowalo nam bysmy skorzystali z ich hosteli. My jednak pierwotnie ustalilismy, ze bedziemy nocowac u kolejnego gospodarza z couchsurfingu. Nie moglismy sie z nim skontaktowac wiec zadzwonilismy do jednego z polecaqnych przez przewodnik hosteli. Za 5 min podjechal pod nas samochod pracownika z hostelu i zawiozl nas do niego, tam nie majac jeszcze nawet wymieonionych pieniedzy moglismy skorzystac z prysznica, zostawic rzeczy. Nastepnie zaproponowano nam wycieczke, ktora miala sie zaczac za godzine. Oczywoscie przystalilismy na propozycje. Pojechalismy samchodem do parku w poblizu Ulan Bator. Musze przyznac, ze bylo cudownie. Chodzilismy po gorach, spalismy w ger (jurcie nie jestem pewna co do dokladnej nazwy jako, ze slyszalam obie nazwy). Na naszej wycieczce towarzyszyla nam parka z australii i jeden Szwed, ktory jzu podrozowal od dluzszego czasu. Mimo ze bylismy w sumie jeden dzien to zdolalismy sie dobrze poznac, razem isc na wycieczke w gory, jedzic konno i do pozna z mongolskimi dziecmi grac w karty i inne zabawy, ktorych nawet nie wiem jak nazwac.
Jak wrocilismy do Ulan Bator poszlismy zwiedzac miasto. Koszmar dla kierowcow, korki na kazdym kroku. Tak samo prawda jest to co pisza w przewodnikach, ze ta stolica nie nalezy do najpiekniejszych ale dosc ciekawie komponuje sie polaczenie tradycji z nowoczesnoscia - czyli nowoczenych wiezowcow z tradycyjnymi budowlami. Spotkalismy tez Aleksandra, polskiego buddyste, ktory mieszka w Szwecji. Rozmawialismy z nim dosc dlugo w jednej z wegetarianskich lokali. Pozniej w hostelu Bartek spotkal sie z Ania- polka, ktora studiowala we Wroclawiu. Oczywoscie maja wspolnych znajomych wiec korzystajac z okazji, ze mieli duzo sobie do powiedzenia, zaszylam sie w kawiarni by spisac szybko co takiego nas spotkalo przez te ostatnie dni.

Friday 25 June 2010

Nareszcie













Sukces.
Z samego rana pojechalismy na zorganizowana wycieczke mini wanem na polnoc wyspy. Mini-wan wygladal dosc niepozornie ale okazalo sie, ze jezdzil lepiej niz nie jeden terenowy samochod. Co jakis czas zatrzymywalismy sie by podziwiac widoki i robic zdjecia. Ja jednak wypatrywalam Agaty i Witka i udalo sie! Na jednym z przystankow wyladowalismy nie daleko miejsca gdzie Agata i WItek raczyli sie sniadaniem - zupka z kubka. Zapytalam sie naszego kierowcy czy moze wziac do wana jeszcze dwie osoby i bez problemu sie zgodzil. Wszyscy dostalismy tez lunch - zupe rybna, salatke jarzynowa, kanapke z serem i pierniczka do tego herbata. Tak syci pojechalismy w dalsza podroz i znowu zwiedzilismy kawal wyspy. Minelismy pol dzikie stada koni, krowy lazace to tu to tam, oraz wiele nagrobkow usianych doslownie w najbardziej niespodziewanych miejscach, w lesie, przy plazy - jak sie pozniej dowiedzielismy sa to niejako pamiatki na czesc marynarzy ktorzy zgineli na wodzie. Kto by pomyslal, ze Bajkal moze byc tak niebezpieczny.
Po powrocie do hostelu Agata i Witek zostawili u nas w pokoju bagaze i razem udalismy sie na zwiedzanie wioski. Kupilismy sobie dwie wielkie butelki piwa - jedno z nich o nazwie doslowne tlumaczenie "Brzeg Bajkalu". Wybralismy sie oczywiscie na brzeg Bajkalu je oproznic. Nastepnie z Bartkiem udalismy sie na kolacje do hostelu. Podczas kolacji udalo nam sie porozmawiac jeszcze raz z Holendrami, ktorzy opowiedzieli nam ciut wiecej o sobie. Porozmawialam rowniez z Jackiem mlodym polakiem odbywajacym praktyki w hostelu. Zaprosilismy go na przylaczenie sie po kolacji na przybajkalskie oproznianie drugiej butelki piwa. Zapomnialabym wspomniec jeszcze, ze wczoraj na sniadanie byl tak pyszy twarog, ze dzisiaj postanowilam go sobie kupic. Pycha, chodzac po miescie wszyscy go sobie podjadalismy. Po kolacji wybralismy sie jeszcze raz nad jezioro i tam sluchalismy opowiesci Jacka o tym jak Bajkal wyglada zima. Ponoc dzwiek pekajacego lodu jest tak glosny jak eksplozja bomby.
Trudno bylo sie pozegnac, jakos ten czas tak szybko zlecial, ale niestety trzeba kontynuowac podroz. Jutro rano biezemy mini vana do Irkucka i stamtad pociag do Ulan Bator.





Drugiego dnia naszego pobytu na wyspie Olkhon wybralismy sie z bartkiem na wycieczke rowerami. Pani w sklepie poradzila nam by wybrac sie na poludnie. Droga byla dosc piaszczysta i wyboista udalo nam sie jednak pokonac 15 kilometrow w 2h! Nasza kondycja nie nalezy do najlepszej ale faktem jest ze droga nie nalezala do najlatwiejszych. DOjechalismy do malutkiego jeziorka a nastepnie rozpoczal sie powrot.
Tereny na jakich jechlismy byly dosc stepowe. Nie wiele drzew, glownie trawy i piasek. Co chwila mijaly nas jakies busiki.
Gdy oddawalismy rowery Pani w sklepie oddala nam czesc pieniedzy za niewykorzystany czas. Za ekstra pieniedzy kupilismy pocztowki i znaczki. W hostelu dowiedzialam sie, ze widziano Agate i Witka gdzies na polnocy wyspy.
Bylismy tak padnieci, ze nigdzie juz nie wychodzilismy, tylko za czyms slodkim do najblizszego kiosku bo zarowno mi jak i Bartkowi bardzo brakowalo cukru. Poraz pierwszy skorzystalam z bani - cos w rodzaju sauny z laznia. W pomieszczeniu goracym jak sauna znajdowaly sie dwa baniaki jeden z goraca woda a drugi z zimna woda. Mialam jeszcze do dyspozycji miske i czerpak. Udalo mi sie nie tylko wymyc ale skorzystac z okazji i wyprac bielizne. Caly wieczor spedzilismy na pisaniu kartek. Okazalo sie ze w Moskwie znaczki do europy kosztuja 20,5 rubla a z wyspy 23,5 rubla. Wybralismy sie jeszcze raz do naszej ulubionej Pani. Ta jednak nie miala takich znaczkow jakie potrzebujemy i obiecala ze nastepnego dnia pojdzie na poczta i nam sprzeda. Dzien zblizal sie ku koncowi, tym razem zasnelismy w ekspresowym tempie.

Wednesday 23 June 2010

"Uprowadzenie Agaty"


































Prosze sie nie martwic - to tylko tytul z filmu, Agata ma sie pewnie bardzo dobrze. Zanim rozwine watek z tematu, chce szybko opisac nasza podroz do Irkucka. Jechalismy wagonem 3 klasy czyli w wagonie spalo okolo 50 osob. Byl taki zaduch ze ledwo mozna bylo oddychac. Jestesmy szczesliwi ze teraz bedziemy juz podrozowac tylko 2 klasa.
Irkuck okazal sie byc przepieknym miastem. Bartek powiedzial mi, ze zwany byl kiedys Paryzem Syberii i chyba to prawda bo budynki rzeczywiscie sa przeurocze. Od razu widac, ze jest to miejsce turystyczne, chociazby po tym, ze widac w wielu miejscach napisy angielskie i tlumaczenia.
Nasz kolejny gospodarz byl jeszcze w pracy jak przyjechalismy wiec mieszkanie otworzyl nam chlopoak jego siostry. W mieszkaniu poznalismy gigantycznego psa i dwa lyse koty. Przeurocze stworzonka.Spike - nasz gospodarz opowiedzial nam historie, kiedy to kolega nie zauwazy kota jak ten pil wode w zlewozmywaku i gdy kot nagle zwial to kolega prawie by dostal zawalu serca - myslal ze to oskubany kurczak ucieka.
Wybralismy sie na nocne zwiedzanie Irkucka. Temperatura siegala 30 stopni i bylo bardzo duszno, szybko dowiedzielismy sie czemu- rozpoczela sie gigantyczna burza. Nastepnego dnia z samego rana zlapalismy minibus do Olchon. Nasze bagaze jechaly na dachu innego minibusa, jako ze nie wszyscy byli w stanie sie pomiescic w jednym. Droga byla dosc dluga ale i ciekawa. Dwa razy przedzeralismy sie przez stado krow stojacych na ulicy. Kierowca pedzil z szybkoscia ponad 100km po dosc wyboistej drodze. Prom w niecale 15 min przewiozl nas na wyspe a tam jeszcze jazda po jeszcze bardziej wyboistej drodze. Kierowca przywiozl nas pod sam hostel Nikta. Dostalismy pokoj mieszcacy sie nad bania - rodzajem prysznica. Przez to mamy bardzo cieplo i duszno w pokoju.
Wybralismy sie na spacer po miasteczku i wzdluz brzegu jeziora. Chyba wszystkie domki w miasteczku sa drewaniane i na palcach u jednej reki mozna wyliczyc domki, ktore by mialy wiecej niz jedno pietro.
Co do poszukiwan Agaty. Jak tylko przyjechalam na wyspe rozoczely sie poszukiwania, w ktore nawet wciagnelam mame i Martyne - siostre Agaty. Niestety liczne smsy jakie wysylam do Agaty albo nie dochodza albo wiadomosci od Agaty nie dochodza ode mnie. Od Martyny dostalam numer do hostelu w ktorym zatrzymywala sie w Irkucku. Zadzwonilam do niego i tams ie dowiedzialam, ze dzien wczesniej sie wyrejestrowala i powiedziala, ze jedzie walsnie na wyspe. W naszym hostelu jednak jej nie bylo jak sie dowiedzialam z recepcji. Udalo mi sie jednak znalezc parke Holendrow, ktorzy mowili, ze jak przyjechali dzien wczesniej to widzieli jakis polakow. Znalazlam owych polakow w hostelu i Ci wspomnieli, ze rozmawiali z prawdopodobnie Agata i WItkiem w autobusie. Wiedzieli tylko tyle, ze mieli namiot i planowali sioe gdzies rozbic. Na tym moje poszukiwania sie zakoczyly i trafily w slepy punkt. Wyslalam jeszcze smsa z komorki Bartka (brytyjskiej) by jak beda mieli ochote to niech sie zjawia o 10 pod naszym hostelem gdzie mozemy wynajac rowery i wybrac sie na rowerowe zwiedzanie wyspy. Mam nadzieje, ze uda mi sie ich mimo wszystko zobaczyc.
Na zdjeciach znajdziedzie kilka obrazkow z pociagu, Irkucka i drogi na Olchon, miasteczko w jakim mieszkamy oraz jak wyglada hostel Nikita. Jeszcze tylko dodam, ze dzisiaj byl wystep grupy folklorystycznej a potem gdy siedzialam piszac tego posta w kantynie ludzie grali na gitarach.

Dopisek z rana- Agata z Witkiem sie nie zjawili co oznacza ze jednak nie otrzymuje od nas smsow. Z Bartkiem wybieramy sie jednak na rowery i liczymy, ze moze uda nam sie ich spotkac gdzies po drodze.