Saturday 12 June 2010

Ostatni wieczor w Moskwie

Wlasnie zauwazylam, co pisze i sie przestraszylam. Tyle literowek, ale niestety, zazwyczaj pisze spieszac sie gdyz albo ktos inny chce skorzystac z netbooka albo Bartek czeka nade mna i chce juz gdzies wychodzic. W pociagu powinnam miec wiecej czasu imam nadzieje, ze wtedy moje slownictwo bedzie bardziej wyszukane. Dzisiaj Pogoda byla przecudowna. SLonce swiecilo jak w jakims tropikalnym kraju. Plac czerwiny dalej byl zamkniety wiec nie udalo nam sie zobaczyc “Wodza”. Jutro juz nie bedziemy miec okazji, gdyz o 13 musimy juz zlapac pociag do kolejnego miasta.
Dzisiaj zostalismy poraz pierwszy wylegitymowani przez milicje. To jest w sumie zrozumiale, jako ze chyba wszystkie delegacje ze wszystkich krajow przyjechaly na uroczystosci. Zamiast czekac na parade zdecydowalismy sie udac do parku. Spotkalismy sie po drodze z naszymi Szwajcarskimi kolezankami i pojechalismy metrem do najblizszego parku i dolaczylismy do naszych obecnych wspolokatorek. Jaks ie okazalo tylko jdna jest ze Szwecji a nawet nie Szwecji ale jakies wispy pomiedzy Finlandia i Szwecja, ktora nalezy do Finlandii ale wszyscy mieszkancy mowia po Szwedzku. Kolejna byla niemka a trzecia pochodzi ze Stanow Zjednoczonych.
Po parku udalismy sie spowrotem do domu. Tam czekala juz na nas ekipa filmowa. Zrobila z name krotki wywiad a potem nakrecila “Wscenki z zycia” czyli jak gramy w karty i jak wchodzimy i wychodzimy z domu. “Tooootalnie spotnanicznie”...
Nastepnie udalismy sie z Bartkiem na zwiedzanie moskiewskiego metra. Stacje sa przeogromne i bogato zdobione. Zdjecia podesle nieco pozniej gdyz Bartek juz siedzi kolo mnie i wypatruje kiedy bedzie mogl skorzystac z internetu. Po zwiedzaniu udalismy sie na najwspanialszy posilek w naszym zyciu. Chyba tylko mamy potrafia lepiej gotowac. Restauracja Mu Mu – pycha i tanio – ale serio, jedzenie wysmienite.
To juz chyba nasza mala Moskiweska stradycja bo znowu wybralismy sie do tej samej knajpki co dzien wczesniej. Tym razem celebrowalismy w niej nowy rok, bylismy swiadkami zaslubin i dziewczyny ktora miala urodziny i ktorej glowe wsadzono w jej wlasny tort! Odsluchalismy w niej noworoczna odezwe prezydenta do narodu i narodowy hymn. Dziwna knajpka ale jak wczoraj bawilismy sie jak szaleni.
Caluje i do nastepnego wpisu. Jutro juz jedziemy do nastepnego miasta i nie wiadomo kiedy znowu bedziemy miec lacze.

1 comment:

  1. HiHi nieważne są literówki. Ważna jest treść. Pozdrawiamy i życzymy pięknej pogody w czasie dalszej podróży :-).

    ReplyDelete