Friday 25 June 2010

Nareszcie













Sukces.
Z samego rana pojechalismy na zorganizowana wycieczke mini wanem na polnoc wyspy. Mini-wan wygladal dosc niepozornie ale okazalo sie, ze jezdzil lepiej niz nie jeden terenowy samochod. Co jakis czas zatrzymywalismy sie by podziwiac widoki i robic zdjecia. Ja jednak wypatrywalam Agaty i Witka i udalo sie! Na jednym z przystankow wyladowalismy nie daleko miejsca gdzie Agata i WItek raczyli sie sniadaniem - zupka z kubka. Zapytalam sie naszego kierowcy czy moze wziac do wana jeszcze dwie osoby i bez problemu sie zgodzil. Wszyscy dostalismy tez lunch - zupe rybna, salatke jarzynowa, kanapke z serem i pierniczka do tego herbata. Tak syci pojechalismy w dalsza podroz i znowu zwiedzilismy kawal wyspy. Minelismy pol dzikie stada koni, krowy lazace to tu to tam, oraz wiele nagrobkow usianych doslownie w najbardziej niespodziewanych miejscach, w lesie, przy plazy - jak sie pozniej dowiedzielismy sa to niejako pamiatki na czesc marynarzy ktorzy zgineli na wodzie. Kto by pomyslal, ze Bajkal moze byc tak niebezpieczny.
Po powrocie do hostelu Agata i Witek zostawili u nas w pokoju bagaze i razem udalismy sie na zwiedzanie wioski. Kupilismy sobie dwie wielkie butelki piwa - jedno z nich o nazwie doslowne tlumaczenie "Brzeg Bajkalu". Wybralismy sie oczywiscie na brzeg Bajkalu je oproznic. Nastepnie z Bartkiem udalismy sie na kolacje do hostelu. Podczas kolacji udalo nam sie porozmawiac jeszcze raz z Holendrami, ktorzy opowiedzieli nam ciut wiecej o sobie. Porozmawialam rowniez z Jackiem mlodym polakiem odbywajacym praktyki w hostelu. Zaprosilismy go na przylaczenie sie po kolacji na przybajkalskie oproznianie drugiej butelki piwa. Zapomnialabym wspomniec jeszcze, ze wczoraj na sniadanie byl tak pyszy twarog, ze dzisiaj postanowilam go sobie kupic. Pycha, chodzac po miescie wszyscy go sobie podjadalismy. Po kolacji wybralismy sie jeszcze raz nad jezioro i tam sluchalismy opowiesci Jacka o tym jak Bajkal wyglada zima. Ponoc dzwiek pekajacego lodu jest tak glosny jak eksplozja bomby.
Trudno bylo sie pozegnac, jakos ten czas tak szybko zlecial, ale niestety trzeba kontynuowac podroz. Jutro rano biezemy mini vana do Irkucka i stamtad pociag do Ulan Bator.

2 comments:

  1. Urszulko gratulujemy Ci wytrwałości w poszukaniu Agaty:-)

    ReplyDelete
  2. Właśnie, dołączam się do gratulacji i bardzo dziękuję za dobre wiadomości i zdjęcia.
    Oczywiście będę śledzić kolejne Twoje relacje z podróży.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    ReplyDelete